八
Siedząc na swoim własnym łóżku w moim cichym i spokojnym kąciku, spoglądałem na swój biały niczym śnieg sufit, zastanawiając się przy okazji, czy dobrze zrobiłem prosząc o numer telefonu tej dziewczyny. Co ja sobie w ogóle myślałem w tym momencie, czy byłem w stu procentach świadomy swoich akcji oraz działań, których teraz zdołałem już dokonać? Wypuściłem właśnie z siebie wdech, który udało mi się przez cały ten czas trzymać oraz odwróciłem swój wzrok ku widokowi drzew wiśni za oknem.
Wróciłem dosłownie kilka minut temu z mojej dzisiejszej przygody do domu, gdy u progu drzwi napotkałem moją matkę, Mihoko-san*, która przywitała mnie swoim ciepłym i serdecznym uśmiechem, by po chwili powrócić do wykonywani swojej czynności, jaką było zamiatanie nam chodnika na zewnątrz. Cały zdyszany oraz zdruzgotany, rzuciłem jej w odpowiedzi tylko cichutkie dzień dobry, by zaraz ją wyminąć i skierować swój krok, ku swojej grocie, jak to miała ją w zwyczaju żartobliwie nazywać. Nawet nie zwracając uwagi na to, że jestem nadal w moim mundurku, rzuciłem swoją torbę pełną książek w najdalszy kąt pomieszczenia i opadłem w jednym momencie bezwładnie na łóżko. Starając się nie myśleć o otaczającym mnie świecie, zdołałem przymknąć swoje oczy, przy czym zasypiając w dość szczerze mówiąc niekomfortowej dla mnie pozycji, przez co jak tylko się przebudziłem, odczuwałem dość wyraźny ból w moich plecach. Szybko jednak, ignorując go przy okazji, bo w skrócie mówiąc byłem już do niego z lekka przyzwyczajony, przebrałem się w bardziej dla mnie komfortowe ciuchy, takie jak między innymi jakieś krótki spodenki oraz luźną, ciemnoszarą podkoszulkę z jakimiś napisami po angielsku.
Właśnie w tym momencie, wracamy do naszej rzeczywistości. Ja, starając się zrozumieć samego siebie, trzymający w dłoniach swój telefon i żyjąc w niewiedzy oraz niezdecydowaniu, ponieważ nie wiem czy powinienem zdecydować się na wysłanie jej wiadomości, czy też powinienem sobie to darować. Biorąc pop uwagę pierwszą stronę, skoro mam już jej numer, a można by było rzec, że nawet w jakiś sposób czuję się winny temu, iż powyżej wspomniana kobieta wylądowała w szpitalu, mogłem zdecydować się na wykonanie swojego ruchu i napisanie krótkiego SMS-a, by mnie nie zabiło. Jednak patrząc z drugiej perspektywy, równie dobrze można by było po prostu to zostawić i odrzucić w niepamięć, już nigdy nie wracając do tej sytuacji. Jednak nie mogłem się przemóc, by tak właśnie postąpić. W głębi mnie, cały czas jakiś wewnętrzny głos, w kółko i kółko powtarzał, że to co chcę zrobić, nie jest odpowiednie i powinienem się chociaż przemóc, by powiedzieć te głupie ,,Dziękuję''.
Włączając swoją komórkę, odblokowałem swój ekran, jednym prostym ruchem i najechałem na kontakt ,,Hâna-chan ♡" (Później na sto procent pozbędę się tego serduszka, gdyby ktoś je zobaczył, od razu zaczęłyby się u mnie w szkole plotki na temat tego, że mam dziewczynę), bym mógł się tylko zawahać. Czy ja na pewno tego właśnie chcę? Zadawałem sobie to pytanie odkąd tylko moje oczy otworzyły się, po mojej dość spokojnej drzemce. Nie byłem w stanie trzeźwo myśleć, starając się rozwiązać jakoś mój wewnętrzny konflikt, mieszczący się głęboko w mojej duszy.
Chrzanić to.
Napisana przeze mnie dosłownie w kilka sekund wiadomość, była już gotowa do wysłania. Byłem gotowy, by kliknąć ten znany już mi dobrze przycisk "SEND", jednak coś mnie ciągle przed tym powstrzymywało. Moje własne tchórzostwo? Najprawdopodobniej. Nie wiedziałem jak to się dzieję, że w szkole potrafiłem nawiązać normalną rozmowę z różnymi dziewczynami, a teraz tak po prostu mam problemy do przekazania jednej głupiej wiadomości, w dodatku dziewczynie, która mnie uratowała. Oddychaj Hitoshi, po prostu to zrób. Biorąc parę głębokich wdechów, starając się tym jednocześnie uspokoić, zamknąłem swoje oczy i niepatrząc na swoje własne ręce, które miały dokonać tego czynu, po prostu to zrobiłem. Podnosząc lekko jedną z powiek, dostrzegłem jak to nagle prosto przede mną widnieje ikona małego kółeczka, które się kręci, by po chwili w jego miejsce zastąpiony został znak, iż moje słowa dotarły do odbiorcy. Wzdychając i wypuszczając powietrze, które przez ten czas zdołało mi się nagromadzić w płucach, a ja nawet nie zdałem sobie z tego sprawy, opuściłem bezwładnie swoje ramie na czoło, powtórnie przymykając swoje powieki, skoncentrowałem cały swój wzrok na moim suficie. Nie było tak źle, teraz tylko czekać, aż odpiszę, a w tym czasie, po prostu skupię się na nauce.
***
- Huh? - Zapytałem sam siebie, kiedy to do moich uszu doszedł odgłos jakby cichych i dość porywczych wibracji, mające swoje źródło zaraz to obok mnie. Byłem właśnie w trakcie odrabiania swoich lekcji, ale także uczenia się dodatkowo kilku niezbędnych mi artykułów oraz materiałów, jeśli to chciałem zdać do jednego z najbardziej prestiżowych liceum w Japonii. Było nim U.A., szczerze stresowałem się momentami nawet aż za bardzo i na pewno bardziej, niż można było to po mnie poznać. Starałem się to jakoś zwinnie maskować oraz dokładać wszelkich starań by nikt po mnie nie poznał, że ja, zazwyczaj nastolatek, który jest dość cichy w naszej klasie oraz ten, który to najchętniej po prostu by zasnął w każdym możliwym momencie, denerwuję się egzaminami wstępnymi do Yuuei. Nie jestem jednak głupcem, za którego wiele osób mnie uważa, zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji oraz, że w zależności od moich stopni, oraz przyłożenia do nauki, będzie zależeć moja przyszłość.
Wracając jednak na ziemię, zdecydowanym wzrokiem zerknąłem na komórkę, która leżała na stercie pewnych książek od matematyki. Zdezorientowany, podniosłem ją, akurat właśnie w tym momencie, kiedy to mój ekran blokady zgasł i nie zdążyłem przeczytać o co też mogło chodzić. Włączyłem go jednak z powrotem, szczerze, należała mi się jakaś drobna przerwa, już od około z lekka ponad dwóch godzin siedzę nad tymi podręcznikami, a mała przerwa na poczytanie jakichś wiadomości ze świata mi nie zaszkodzi. Ku mojemu zaskoczeniu jednak, zamiast wszelakich newsów, dotyczących to jaki to bohater zdołał kogo uratować, albo też kto komu dopiekł w naszej gospodarce, zastałem wiadomość, od nikogo innego aniżeli od mojej wcześniejszej wybawczyni.
- O tej porze? - Zdziwiony zadałem samemu sobie to pytanie, kiedy udało odblokować mi się już moje urządzenie i kliknąłem delikatnie w szarą ikonkę z znakiem poczty.
Hâna-chan ♡
(+358 988 675 390 1)
Hâna-chan ♡: Hej, z tej strony ta ofiara losu, której towarzystwo musiałeś dzisiaj znosić
Hâna-chan ♡: A co do poprzedniej sytuacji, po prostu zapomnijmy o niej, każdy zrobiłby na moim miejscu zapewne to samo, zatem drobiazg! ;)
Hâna-chan ♡: Jeśli chcesz o czymś jeszcze napisać to śmiało wal, przyjmę na klatę każdy z twoich ciosów!
Huh, ciosów? W dodatku znaki jakich użyła w niektórych miejscach są zastąpione tymi z alfabetu katakany**, gdzie to wątpię żebym nawet ja potrafił je czasami zapisać poprawnie, w przeciwieństwie do poprawnego odczytania. Jej styl pisania jest dosyć lekki, zważając na to, że dopiero co mnie poznała, a już zwraca się do mnie jakbyśmy byli pewnego rodzaju dobrymi przyjaciółmi z lat szkolnych. Nic niestety na to nie poradzę, w końcu zapewne dopiero od kilku miesięcy jest w Japonii, a poza tym, jakoś nie za bardzo mi to przeszkadza, byłem w gorszych tego typu sytuacjach. Stukając moimi palcami lekko w klawiaturę widniejącą na ekranie, poczułem jak wpadam w pewnego rodzaju rytm, który pomaga mi wypisać to, co chciałbym zawrzeć w pisanej przeze mnie teraz wiadomości.
Hâna-chan ♡
(+358 988 675 390 1)
Przepraszam, jeśli zabrzmię wyjątkowo niemiło oraz w pewien sposób niegrzecznie, ale czy mogłabyś mi podać adres szpitala, w którym aktualnie przebywasz? :Watashi
Czuję się po prostu w pewien sposób odpowiedzialny, za to, że się w nim właśnie znajdujesz, dlatego chciałbym cię chociaż w jakiś mały sposób odwdzięczyć :Watashi
Szczerze, pisząc to czułem jak po moich plecach wędruje dość niespokojny oraz przeszywający mnie już na wylot dreszcz, którego z chęcią jakbym tylko mógł, pozbyłbym się go najszybciej, jak to możliwe. Krople potu powolnie, jednak wraz z każdą sekundą spływały po mnie, sprawiając odczucie pewnego rodzaju lepkości, którą zdążyłem to już odczuć, co wywołało u mnie w pewnym stopniu nawrót chaotycznych myśli oraz niepokoju. Weź się w garść Hitoshi, przecież to nie jest jeden z twoich pierwszych i zapewne nie ostatnich razów jak piszesz z dziewczyną, noż cholera jasna! Czy może to być spowodowane tym, ze względu na to, iż nie mam bladego pojęcia co powinienem myśleć o tej całej sytuacji, czy też może teraz pojawił się nagle jakiś kompletnie inny powód, którego będę się wypierał, ile tylko mogę? Biorąc po raz n-ty z kolei głęboki i tym razem już nie chwiejny wdech, zatrzymałem przez chwilę w swoich płucach zaczerpnięty tlen, by po chwili go wypuścić. Spokojnie, to kolejna normalna rozmowa z jakimś kompletnie losowym człowiekiem, który uratował ci kilka godzin temu najprawdopodobniej przed swoim własnym pobytem w tej zapyziałej dziurze, przecież na co dzień spotykasz się z takimi sytuacjami, racja? Kurwa, z czego ja żartuję, moje życie zaczyna być ostatnio coraz bardziej nieprzewidywalne i pełne niespodzianek, aniżeli bym tego chciał.
Hâna-chan ♡: Oh, oh! Mi też nie przyszło się poprawnie przedstawić, moje imię to Haven, miło poznać! ^-^
Hâna-chan ♡: A co do adresu, daj mi dosłownie chwilkę, zaraz ci go podam!
Podczas kiedy mój rozmówca, pod drugiej stronie ekranu zapewne szukał w internecie jakichś konkretniejszych informacji co do miejsca dokładnego położenia, budynku, ja zostałem zostawiony samemu sobie w dosłownie przysłowiowym zdezorientowaniu. Zaraz, czekaj, co? Haven? Czy przypadkiem ta różowo włosa dziewczyna nie przedstawiła mi jej imię jako (A przynajmniej tak mi się wydaję, co szczerze mówiąc było też z jednej strony bardzo nieuprzejmym, ale kim ja jestem by to oceniać?***) Hâna? Jak jeszcze przy naszym pierwszym spotkaniu, byłem zaskoczony, ponieważ mógłbym przysiąc, że wyglądała mi ona na chłopaka, tak teraz zostałem chyba pozostawiony sam sobie i znajduję się w kropce. Haven, nie wiem jak dla innych, ale przynajmniej mi brzmi to jakoś tak bardziej jakby było to imię prosto z jakiegoś anglojęzycznego kraju, a ponad to raczej ma w sobie nutkę tej męskości. Teraz jednak myśląc nad tym ponownie, w sumie mogłoby to też posłużyć jako imię żeńskie. Złapałem się za podbródek i zapewne gdyby nie mój wibrujący sprzęt, nadal byłbym w nich zatoczony i zatopiony po same brzegi.
Hâna-chan ♡: Oh, mam coś! Wyślę ci może po prostu zdjęcie, bo nie mam pewności, że wszystko dobrze przepiszę z zdjęcia ^^"
Chwilę później, po tekście, który został mi nadesłany, przyszedł na moją skrzynkę pocztową pewnego rodzaju screen ekranu, na którym to widoczna była tablica, z wszystkimi danymi dotyczącymi to, gdzież to też mieściła się ta cała placówka.
Dziękuję, wpadnę do ciebie jutro po szkole, nie będzie ci to przeszkadzać? :Watashi
Hâna-chan ♡: No co ty, nic a nic! Możesz śmiało wpadać, nie mam nic przeciwko! ^-^
Dobrze, w takim razie widzimy się jutro, miłej nocy :Watashi
Hâna-chan ♡: Dziękuję i wzajemnie! ( ' ω ' )
Spoglądając i bacznie przyglądając się ten ostatni raz, odłożyłem go na jego pierwotne i wcześniejsze miejsce, które nie zmieniało się, i było zazwyczaj dość stałe. Wracając jednak do rzeczy, sam byłem zadziwiony tym, jak to szybko i gładko poszła mi moja rozmowa z tą nowo poznaną dziewczyną, zważając na to, jak się tym o dziwo potrafiłem zestresować nawet w takim stopniu, że potrafiłem zapomnieć o otaczającym mnie całym świecie. No właśnie, jej imię. Jestem ciekaw dlaczego też jej przyjaciółka podała mi kompletnie inne, aniżeli to, którym ona mi się teraz przedstawiła, może zrobiła to naumyślnie? Nie jestem w stanie tego potwierdzić, czy też temu zaprzeczyć, cieszy mnie mimo to jednak fakt, że wszystko teraz naprostowało się najprawdopodobniej jak tylko to mogło i wróciło na swój normalny i spokojny tor rzeczy. Jutro załatwię jeszcze jakieś czekoladki****, drobny podarunek, albo też może zupełnie coś kompletnie innego, co mogłoby uszczęśliwić dziewczynę i będę miał o jeden uczynek mniej na moim sumieniu. Nie wiem czy ta "przyjaźń" przetrwałaby z resztą długo, skoro nawet moi właśni, nieliczni koledzy, a nawet raz widziane osoby na moim korytarzu szkolnym potrafią odwrócić się ode mnie zaraz po tym, jak dowiedzą się jaką to indywidualność posiadam, nie widzę powodów przeciw, dla których dopiero co poznana mi osoba na ulicy miałaby tego nie zrobić. Może od razu jej powiem, jaką to mam zdolność? Patrząc na to z tego punktu widzenia, chyba właśnie tak byłoby najprościej oraz najlepiej i dla mnie, i dla niej.
Wyciągając swoje ręce w górę, przy okazji mocno się rozciągając, zerknąłem kątem oka na swoją blaszaną puszkę leżącą na miejscu, na którym to przed chwilą ją pozostawiłem. Skupiałem na niej swój wzrok jeszcze przez kilka dobrych ułamków sekund, zanim zdecydowanym ruchem dłoni po nią sięgnąłem, by zaraz znalazła się w moim posiadaniu. Jeśli chcę się z nią jutro spotkać, wypadałoby wprowadzić małe zmiany w jej nazwie kontaktu. Zastanawiając się chwilę, nad tym co powinienem tam wpisać, poczułem jak w pewnym momencie dostaję nagłego przypływu natchnienia. Kiedy skończyłem to, co tak bardzo chciałem zrobić, a przede wszystkim to, co wpadło mi do moich myśli, zadowolony z siebie odłożyłem na bok komórkę i zacząłem się już po woli szykować do snu, w końcu i tak było już późno w nocy, a jutro jak jej wspomniałem mam szkołę.
Nadpisano nazwę kontaktu:
Wieżowiec Haven
Czy chcesz zapisać nazwę?
「Hai」 「Iie」
☆---☆---☆---☆---☆
Mihoko-san* - Imię oraz wygląd zawzięte z pewnych rysunków autorstwa Keiid na Twitterze (Nie jestem aczkolwiek pewna, jej/jego arty są tak rozpoznawalne oraz używane tak często, że ciężko było mi się dokopać do oryginalnego autora)
alfabet katakana** - Drugi z języków używanych w Japonii, zrobiłam nt. niego podstawowy research, jednak nie jestem w stanie kompletnie wytłumaczyć na czym się on opiera. Jeśli chcecie zaczerpnąć jakieś informacje o nim, zalecam wam wejście w strony po wpisaniu: ,,Hiragana i Katakana alfabety Japonii".
(...)*** - Przedstawianie się swoim pierwszym imieniem w Japonii, jest uważane za coś nieodpowiednie, a w pewnych momentach niestosownego. Mieszkańcy kraju kwitnącej wiśni mówią do siebie po nazwisku, na używanie imion mogą pozwolić sobie tylko członkowie rodziny, czy też w niektórych przypadkach przyjaciele.
Podarunki, czekoladki, etc.**** - W Japonii popularne jest podarowywanie sobie w ramach wdzięczności, przeprosin, czy też np. na dzień walentynek czekoladek, różnego rodzaju słodkości, czy też drobnych małych upominków i podarunków. Zwyczajem też jest, że nie otwiera się zapakowanych prezentów tuż przy gościach, tylko zaraz po tym jak wyjdą, inaczej jest to odbierane jako niegrzeczne i niestosowne.
A.N:
Aaaaaahhhh--!! Przepraszam, że tak dawno nie było rozdziału! (╥﹏╥) Szczerze, miał być wcześniej, ale przeszkodził mi w pisaniu niego między innymi mój telefon, który za każdym razem doprowadzał mnie do szału, gdy siedziałam na nim wpatrzona więcej niż trzy-cztery godziny, a drugą rzeczą był nasz kochany prezydent, który dość mocno skrytykował, że osoby LGBTQ+ nie są ludźmi.
Szczerze mówiąc jego słowa naprawdę mocno mnie tknęły, a mówię to jeszcze jako osoba, która po pewnej części go popierała oraz była zadowolona, że to właśnie on został prezydentem... Kiedy powiedział, że nie jesteśmy ludźmi, czułam się tak jakby w moje serce została wbita naprawdę porządna szpila, co pogorszyły tylko później jeszcze mocniejsze komentarze moich rodziców, którzy nie może tyle co go popierają, ale zgadzają się z pewnej części z zmienionym przez niego programem Karty Rodziny. Naprawdę nie wiem co już co powinnam czasami myśleć, a tego dnia kiedy to wyszli oni z moim bratem na dwór, ja sama zamknęłam się w pokoju i płakałam w poduszkę, bo czułam się jakby skrytykowano mnie za to, kim to naprawdę chcę być.
Moje zdrowie psychiczne w ostatnim czasie też dość potężnie podupadło, w pewnych momentach brakuje mi kompletnej motywacji na zrobienie pewnych rzeczy, a czasami najchętniej bym została cały dzień w łóżku i zapomniała o całym świecie. Mam przynajmniej nadzieję, że u was jest tam lepiej i macie ładną pogodę ('• ω •')
OD TEGO MOMENTU ZACZYNAJĄ SIĘ SPOILERY!
Wracając jednak do naszej fabuły oraz przyszłych rozdziałów, będziecie mieli okazję przeczytać jak to potoczy się wizyta w szpitalu naszego bakłażana! Od razu ostrzegam, będzie to dość krótki rozdział, nie ukrywam, że nie i postaram się go napisać chociażby nawet w tym tygodniu. Co do tego co mam w planach na najbliższą przyszłość Haven'a, powiem wam tak: Zbliżamy się do momentu rozpoczęcia egzaminów wstępnych! ヽ(o^▽^o)ノ
Dla zdezorientowanych: Tak, główny charakter w tym opowiadaniu ma trzy imiona, ale dajziobuś! Wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale, zatem możecie wytrzymać do najprawdopodobniej najbliższej niedzieli (⌒ω⌒)
No i jak obiecałam, szybki sneak peek na wygląd Hânuś, byście wiedzieli jak to sobie ją/jego wyobrażać podczas czytania, może w sumie to wam, to ułatwi ┐( ̄ヮ ̄)┌
Zatem proszę was bardzo, oto nasza kochana główna postać!
Powiedzcie czy wam się podoba, z chęcią wysłuchałam waszych opinii!
Tymczasem pa wszystkim i miłego dzionka!
Opublikowane: 2020-06-19
Ilość słów: 2054
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top